Aborcja zabija. Nie tylko dziecko

Czarny protest” to akcja mająca pokazać, że całkowity zakaz aborcji jest czymś absurdalnym, a kobieta powinna sama o sobie decydować, bo to jej ciało. Nasi obrońcy życia udali się w niedzielne popołudnie do Katowic, gdzie zgromadziły się osoby nie popierające pełnej ochrony życia od poczęcia. Mieli ze sobą plakat i megafon. Ukazywali prawdę o aborcji.

Akcja rozpoczęła się o 16. Wolontariusze Fundacji Życie i Rodzina razem z Młodzieżą Wszechpolską stanęli na ul. Stawowej w Katowicach z plakatem ukazującym zdjęcie zabitego dziecka. Zabitego w wyniku aborcji. Chwilę później zaczęły przybywać osoby broniące „wolnego wyboru” kobiet. Były ubrane na czarno, miały ze sobą różnego rodzaju patelnie, łyżki, warzechy, nawet znalazł się tamburyn. Nie zabrakło transparentów, na których widniały – nieraz wulgarne – hasła popierające aborcję.

W trakcie akcji dochodziło do różnych sytuacji. Kiedy obrońcy życia przez megafon informowali o faktach dotyczących aborcji, demonstranci „czarnego protestu” zagłuszali przekaz poprzez gwizdy, okrzyki nawołujące do poszanowania kobiet, walenie w przygotowane wcześniej patelnie i innego rodzaju sprzęty. Ktoś z tłumu podszedł to wolontariuszy i rzucił w nich jedzeniem. – Kobieta to człowiek! – krzyczeli. Jedna z wolontariuszek fundacyjnych przez megafon zgodziła się z tym. – My też uważamy, że kobieta to człowiek. Jednocześnie chcemy podkreślić, że dziecko poczęte też jest człowiekiem. Takim samym, jak kobieta – mówiła przez megafon. To nie spodobało się jednak demonstrantom, którzy krzyczeli, że kobieta nie będzie umierać za embrion… Nie obyło się bez wyśmiewania i pokazywania środkowych palców w kierunku obrońców życia.

Wśród demonstrantów znalazło się parę osób, które były wyraźnie zdezorientowane. – Co oni krzyczą? Słyszysz? – jedna z kobiet zwróciła się do swojejdsc00586 towarzyszki. Ta odpowiedziała: Nie. Już sama nie wiem, kto jest po czyjej stronie. Nie wiem, o co chodzi.

Choćby nie wiadomo jak demonstranci ci krzyczeli, nawoływali do „wyboru” kobiet, do prawa decydowania o sobie, nie zakrzyczą prawdy. A prawda jest bardzo prosta, choć jednocześnie bardzo dramatyczna: Aborcja to zabójstwo człowieka. Nienarodzonego, ale poczętego, czyli już istniejącego i rozwijającego się w łonie matki. Dokonując procederu aborcji, zabija się nowe życie, ale także „zabija” się całą rodzinę.

Mimo kłamstw rozsiewanych przez feministki, po aborcji w bardzo wielu przypadkach pojawia się syndrom postaborcyjny. W jaki sposób się on przejawia?

Kobieta pogrąża się w depresji, z czasem zaczyna izolować się od swojej rodziny. Dochodzi też w pewnym momencie do pęknięcia i załamania dotychczasowego obrazu świata. Zazwyczaj zachodzi to w takich chwilach, które przypominają o tym, co się stało i nie pozwalają myśleć po staremu o wydarzeniu, jakim była aborcja. To mogą być rocznice. Kobieta doskonale pamięta datę możliwego terminu porodu czy dzień aborcji. Wtedy czuje dołek, choć nie zawsze zdaje sobie sprawę z tego, co go powoduje. Bardzo często załamanie pojawia się także przy kolejnej ciąży. Wtedy dochodzi do porównywania abortowanego dziecka do tego, które ma przyjść na świat; do żyjącego dziecka sąsiadów, które pokazuje, ile lat mogłoby mieć utracone dziecko, co teraz by robiło. Ale na skutek aborcji wszelkie te myśli nie mogą stać się rzeczywistością. W końcu, momentem przypominającym o dokonaniu aborcji może być kres życia, kiedy człowiek go bilansuje i zbiera w garść to, co się udało, a co nie. Bywa, że przypomnienie o przerwaniu życia dziecka staje się wtedy jeszcze bardziej bolesnym i silnie przeżywanym dramatem.

Oprócz psychicznych konsekwencji, dochodzą tutaj możliwe poważne powikłania po aborcji, czyli wewnętrzne krwotoki, uszkodzenie ścian macicy, co prowadzić może do operacyjnego jej usunięcia, a to z kolei oznacza bezpłodność. Kobieta w większym stopniu narażona jest także na zachorowanie na raka szyjki macicy czy raka piersi.

Co dzieje się z resztą rodziny?

Dzieci już narodzone w rodzinie, gdzie dokonana została aborcja, nie potrafią naturalnie i spontanicznie wiązać się ze swoimi rodzicami. Są ocaleńcami. Czują, że brakuje rodzeństwa. Pojawia się wtedy nieufność w stosunku do rodziców. Dzieci te czują się wyselekcjonowane do życia, rozważają, czy rzeczywiście były lepsze i godne, aby żyć? Dlaczego tamtym nie dane było przyjść na świat? To powoduje poważne obciążenia, które zaburzają naturalne odnalezienie się w rodzinie. Ocaleńcy próbują zatem na swój sposób radzić sobie z tym dramatem. Wchodzą w nałogi, aby odwrócić uwagę od tego, co tak boli. Nałogi, jak na przykład alkoholizm, są widoczne, mogą być leczone. Zakrywają w ten sposób prawdziwą przyczynę doprowadzającą do tego stanu. Oprócz wpadania w nałogi, może pojawiać się także nieufność do autorytetów. Wiadomo, że pierwszymi autorytetami są rodzice; gdy dzieci nie czują się bezpieczne przy nich, wtedy nie potrafią zaufać także innym. W ten sposób mają kłopoty z zawieraniem przyjaźni, bliskością z drugą osobą. Co więcej, ocaleńcy podejmują często działania, które są obciążone ryzykiem śmierci, ponieważ odtwarzają w ten sposób swój dramat osoby, która mogła nie żyć, ale z jakichś powodów została wybrana, wyselekcjonowana do życia.

dsc00650Ojciec abortowanego dziecka czuje natomiast, że nie spełnił się w roli opiekuna. To budzi w nim gniew, oburzenie, złość. Często mężczyzna nie potrafi pohamować swojej złości. Może ona być tak wielka, że mężczyzna uczy się ją kontrolować poprzez zażywanie leków, choć szybko okazuje się, że ta metoda nie jest dobra. Następuje także zupełnie inne postrzeganie aktu seksualnego. Coś, co dla mężczyzny stanowi akt życiodajny nagle staje się aktem śmiercionośnym. Po dokonaniu aborcji seks nie kojarzy się już z dawaniem życia, ale z odrzuceniem, wykluczeniem, śmiercią. Nawet jeśli mężczyzna nie dostrzega tej zmiany, to jednak ona demobilizuje. W wymiarze cielesnym objawia się to wówczas w trudności z przeżywaniem reakcji seksualnych, impotencją. W wymiarze psychologicznym – to trudności w prawidłowym przeżywaniu emocji, byciu męskim, opiekuńczym.

Dlatego tak wiele zależy właśnie od mężczyzny: jak zareaguje na wieść o ciąży, czy się ucieszy, czy będzie uważał ją za „kłopot, który trzeba rozwiązać”. Jeśli mężczyzna staje na wysokości zadania i jest oparciem dla kobiety – do odrzucenia i zabicia dziecka dochodzi znacznie rzadziej. O ile w ogóle.

Demonstranci z „czarnego protestu” walczą o coś, co de facto zabija kobietę. Niszczy rodzinę. Powoduje dramatyczne konsekwencje dla osób z najbliższego otoczenia matki poddającej się aborcji.

Fakt jest niepodważalny: aborcja zabija. Nie tylko dziecko.

Agnieszka Jarczyk

Nie bądź obojętny!  Wspieraj działania Fundacji! Jeśli uważasz, że to co robimy, jest dobre i słuszne, pomóż to kontynuować! Nawet niewielkie wpłaty mają znaczenie. Numer konta: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230

Sprawdź podobne wpisy

Sąd Najwyższy oddalił kasację w sprawie uniewinnionych aktywistek LGBT, które sprofanowały obraz Matki Bożej Częstochowskiej

29 marca, 2024

Ten dokument MUSI zobaczyć KAŻDY. „Miało nie żyć” – film o dzieciach, które skazano na śmierć w majestacie prawa.

27 marca, 2024

Ministerstwo Zdrowia wciąż uprawia brudną grę wokół wytycznych do aborcji. Przez wiele miesięcy w tajny sposób

26 marca, 2024

Bądź na bieżąco!

Chcesz wiedzieć, co się dzieje? A może umykają Ci ważne wydarzenia? Pokonaj cenzurę treści pro-life: zapisz się na newsletter! Będziemy informować Cię bezpośrednio i już nic nie przegapisz.